Dlaczego chcesz się uczyć? Przypadek wiecznego studenta, choć nie tylko.
Autor: Jola Materna
Tkwisz w miejscu? Myślisz o tym, ile prób już za Tobą? Nieśmiałość, brak wiary w siebie, zniechęcenie? A jeszcze z oddali odzywają się nieudane doświadczenia z przeszłości „…i tak nic z tego nie będzie…” Chcesz poczytać o tym jak uczę i jak się uczą inni? To jesteś w dobrym miejscu. A może niepotrzebne Ci języki obce, a jeszcze nie daj Boże, nauka? Wtedy raczej to, co piszę, Cię nie zainteresuje. Dodatkowo jest tu trochę coachingowo. Mnóstwo pytań, niedokończonych wątków, przerwanych myśli. Może być inspirująco lub irytująco. Zależy od Ciebie. A teraz kilka słów o tym, kiedy przychodzisz do mnie świadomie. Dzisiaj opowiem Ci o Tobie.
Piszesz do mnie, że chcesz zapisać się na kurs angielskiego. Zapraszam Cię na rozmowę, przy okazji na test. Zawsze to robię, żeby sprawdzić osobiście, jaką historię opowie mi nowy uczeń. Gdzie był, gdzie jest i dokąd chciałby dotrzeć.
Przychodzisz punktualnie. Zaskakuje Cię, że od razu zaczynam spotkanie od rozmowy po angielsku. Trochę się rozpraszasz i lekko stresujesz, witamy się. Nadal po angielsku zadaję pierwsze pytanie (robię to zawsze) – dlaczego chcesz się uczyć? Pytanie jeszcze bardziej Cię zaskakuje, na sekundę zapada cisza. Mam wrażenie, że słyszysz to pytanie po raz pierwszy. Co gorsza, musisz na nie odpowiedzieć, na głos! Po angielsku! Przede mną i samą czy samym sobą. Chwilę się zastanawiasz i w końcu odpowiadasz: „no nie wiem, po prostu chcę lepiej znać angielski, jest wszędzie…”
Widzę, a nawet wiem, że jeszcze chwilę jesteś myślami przy pytaniu. I swojej odpowiedzi. Ale już nic więcej nie mówisz.
Przechodzimy dalej. Z entuzjazmem opowiadasz o tym, jak to już podjęłaś/podjąłeś decyzję, że na pewno się zaczniesz uczyć, że trafiasz do mnie, bo ja i szkoła mamy same dobre opinie. I zgadzasz się ze wszystkim co mówię z entuzjazmem, że musi się zaangażować, że nauka to nie jednorazowy zryw, że nie ma cudownych metod. Itd…
Wiesz, że musisz być systematyczna, że powinnaś stosować się do moich zaleceń, odrabiać prace domowe, jak najwięcej słuchać, oglądać i czytać w języku angielskim. Ty to wszystko rozumiesz i będziesz tak właśnie robić. Ochoczo przytakujesz. Twierdzisz, że chcesz się nauczyć. Widzę, że jesteś osobą bardzo zmotywowana naszą rozmową.
Rozstajemy się pełni dobrej energii, uśmiechnięci i z niecierpliwością oczekujący następnego spotkania, zarazem pierwszej lekcji. Pierwszej z dziesiątek, setek lekcji.
Czy wytrwasz w postanowieniu?
A Ty? Dlaczego chcesz się uczyć angielskiego?
Podpowiem Ci, jeśli nie wiesz, co odpowiedzieć. Może chcesz zmienić pracę? A teraz przecież w prawie każdym ogłoszeniu angielski i angielski! I powiem Ci, że to jest świetny i bardzo konkretny powód. A może chcesz podróżować, jeśli nie teraz, to może w przyszłości, ale kiepski angielski trochę Cię powstrzymuje od planowania wyjazdów? Albo specjalizujesz się w branży, gdzie wszystkie najnowsze artykuły i książki są po angielsku, a Ty chcesz je czytać, rozwijać się, po prostu wiedzieć z pierwszej ręki, co się dzieje na świecie? O! Wiem! Masz dzieci w szkole, uczą się angielskiego, są coraz lepsze, nie chcesz zostać z tyłu. Jeśli nie lepszy, to przynajmniej nie gorszy! A może masz jeszcze inny powód? Każdy jest dobry, również taki, że chcesz się nauczyć dla własnej satysfakcji.
Pamiętasz? Napisałam wcześniej, że pod koniec naszego spotkania twierdzisz, że chcesz się nauczyć. Ale wszystko, co robisz później, aż krzyczy: „wcale nie chcę!”. Ale o tym i Twoich wymówkach następnym razem.